Najlepiej spożyć przed: wiersze takie jakie były
Napisałem to wszystko nie dlatego, że chciałem to napisać, ale dlatego, że nie chciało mi się tego powiedzieć, bo jeszcze bym się jąkał i w ogóle. Niektóre z tych tekstów napisałem kilka lat temu, inne dwadzieścia lat temu, jeszcze inne napisałem dzisiaj o siedemnastej z minutami, bo taka jest teraz właśnie godzina (ciekawe, czy wprawny literaturoznawca będzie w stanie rozpoznać, którą są które)[1]. Nie próbuję szukać nowych form wyrazu, nie mam zamiaru tworzyć nowych gatunków, gramatyki czy leksykonu, bo nie dla szyfrantów piszę, którzy takie rzeczy lubią, ani dla krytyków czy zawołanych filologów, którzy szukają w swej pracy urozmaicenia, a to co stare, to już znają ze szkoły. Sam jestem filologiem (żeby nie było) i to dwa razy. Piszę dla zwykłego nieważne jak i czy w ogóle wykształconego człowieka. Takiego z ulicy albo z parku. Nie wzbudzę więc większego zainteresowania wśród czytelników lubujących się w stylu i tematyce, jakie dzisiaj dominują w poezji. Kiedy czytam wiersze, uchodzące dzisiaj za warte uwagi, którymi zachwycają się blogerzy literaccy i różne kapituły, dochodzę do wniosku, że istoty tak pisanych wierszy nie rozumiem. Dlatego nie piszę. Jeśli czasem stworzę jakiś nowy trik lub jeśli tu i ówdzie wykorzystam jakieś postmodernistyczne osiągnięcie mainstreamu współczesnego parnasu, zrobię to tylko po to, aby ocieplić swój wizerunek w oczach tych czytelników, których nudzi tradycja. Niech nie czują się wyalienowani (wiersz Nie możesz tutaj wejść jest chyba tego przykładem). Wiem, że są tacy ludzie, którzy rymów nie cierpią, którym rymy przeszkadzają w czytaniu; takim czytelnikom proponuję każde rymujące się słowo zastąpić nierymującym się synonimem — niewielka strata, a w zamian jaki spokój ducha i jakie skupienie (i gimnastyka) umysłu. Niektóre z moich wierszy mogą się wydać odbiorcom za słodkie, inne sprawiać wrażenie głupich i bez sensu, a jeszcze inne będą zapewne nie przystawać do faktycznej lub wyimaginowanej w umyśle czytelnika rzeczywistości. Mam jednak nadzieję, że będą chociaż zrozumiałe (no może z wyjątkiem jednego, którego sam nie rozumiem) oraz że nikt nie zwymiotuje i że wszyscy przeżyją. [1] No bo ten to wiadomo. |
Co mówią ludzie - Napisz recenzję
Spis treści
Pobudka | 22 |
Nam w noc zimową sen był odebrany | 35 |
Kiedy już nie chcesz rozumieć nikogo | 36 |
Restauracyjka w Tajpej | 50 |
Taran | 63 |
Nic trzy razy się nie zdarza | 65 |
Dziura w nosie | 78 |